Libor Libor
253
BLOG

Śląsk jak San Marino, Lenczyk jak Nikifor!

Libor Libor Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Takie oto porównania przyszły mi wczoraj do głowy, po obejrzeniu tej żenady na wrocławskiej arenie. Niestety ten mecz potwierdził tylko to, że polski futbol pod aspicjami PZPN stacza się w bardzo szybkim tempie po równi pochyłej w takim kierunku sportowej rywalizacji, którą reprezentują amatorzy z San Marino. Ba, myślę, że trochę tutaj niesprawiedliwie traktuję piłkarzy reprezentujących to księstwo, bowiem dla nich futbol to rozrywka, hobby. A hobby to zorganizowane jest przez nich na najwyższym poziomie. Oni codziennie pracują na to, aby wkładać zarobione pieniądze w tą sportową dyscyplinę i cieszą się nią. Taka jest idea futbolu. Żaden zapalony golfista nigdy nie będzie profesjonalistą, a Tiger Woods to przecież bardzo wytworny, zawodowy gracz. I właśnie o zawodostwo tutaj chodzi. I moje porównanie dotyczy tylko i wyłącznie poziomu sportowego i żałosne wręcz jest to, że zawodowiec, po szkołach, praktyce, obyciu, szlifie rzemiosła może w ogóle być stawiany na równi z hobbystą, który raczej tajników tej dyscypliny w ogóle nie zna.

Oczywiście ktoś powie, że Śląsk to przecież Mistrz Polski, że nie ma w Polsce lepszej drużyny. Otóż kolejnym paradoksem jest to, że na taką, a nie inną pozycję wrocławian w polskim futbolu zadecydowały według mnie dwa aspekty:

1. Kalkulacje, manipulacje, biznesowe interesy doprowadziły do pomieszania fikcji i rzeczywistości, planów i realiów, kalkulatora ze zwykłymi liczydłami, maszyny z ludzkimi odruchami, tego, że klub z poważnym kapitałem, ale nie takim by rozdawać karty zdobył tytuł, zupełnie nieprzygotowany, nieobyty, bez wizji, perspektywy, bez jakiejkolwiek strategii, zupełnie tak jakby żółw na finiszu przegonił królika przed samą metą, bo królik zaczął oszczędzać własne nogi. I nie tyle ograł hegemona, co pokazał, że piłka nożna nie jest dla idiotów, a jak się jest idiotą, debilem to najczęściej zaskakuje go coś, co dla niego jest nieoczekiwane, nieprzywidzialne, niewyobrażalne wręcz i cały jego naiwny plan runie. Te kalkulacje, manipulacje, biznesowe interesy przyjęły jednak spokojnie to zwycięstwo Śląska i nikt za bardzo nie przeszkadzał w tym dolnośląskiemu klubowi, bo zdobycie pierwszego miejsca i późniejsze oczekiwania kibiców to ogromne koszty późniejszego funkcjonowania klubu i dzięki temu możni i bogaci mogą trochę pochulać w innych realiach.

2. Śląsk ma dwóch, trzech góra czterech bardzo dobrych, niedocenianych piłkarzy, którzy raczej przypadkowo trafili na Dolny Śląsk i poprzez swoje indywidualne umiejętności zapewniali klubowi pojedyncze zwycięstwa. Ostatecznie te wygrane nieliczne bitwy doprowadziły do zdobycia największej liczby punktów z końcem sezonu, co świadczy o tragicznym wręcz poziomie polskiej ekstraklasy. Takich pojedynczych piłkarzy miała swego czasu także reprezentacja San Marino jak np. Massimo Bonini, który grał nawet w serie A. Każdy jednak trener wie, że paru dobrych piłkarzy to za mało na to, aby stanowić poważną, silną drużynę, no chyba, że tych indywidualności jest 14, 15-tu w zespole.

Nie przez przypadek porównałem też trenera Oresta Lenczyka do Nikifora. To wcale źle o Panu Trenerze nie świadczy. Pan Lenczyk prezentuje po prostu pewien poziom, zna pewien warsztat, czuje realia na takim pułapie, którego przekroczenie jest dla niego nieosiągalne, takie zwyczajnie za wysokie progi. Chociaż w swoim pułapie jest on mistrzem, wie jak zagra jego zespół, umie przewidzieć pewne warianty, przechytrzyć przeciwnika i mając takich indywidualnych piłkarzy potrafi wygrać pojedyncze mecze. Powtarzam pojedyncze. I to po raz kolejny świadczy o tym na jakim etapie jest nasza piłka. Chcąc jednak osiągać sukcesy, mieć zespół przed którym drżą wszyscy trzeba funkcjonować na zdecydowanie wyższym pułapie, mieć zdecydowanie większe możliwości przeglądu sytuacji, dużo bujniejszą wyobraźnię. Wydaje mi się też, że Lenczyk zdaje sobie z tego sprawę, że prezentuje wysoki wprawdzie, ale jednak prymitywizm. Widać, że zawsze jest spokojny i zachowuje dystans, zna swoje miejsce w szyku. Często też ironizuje z napalonych emocjonalnie rozmówców, bo co ma robić. Trener ten więc zasługuje na szacunek.

Kolejna runda i mecz Helsinborgs IF to będzie prawdopodobnie koniec przygody Śląska z LM. Przypuszczam też, że w następnej rundzie pożegna się z LE. I żaden tutaj zaciąg typu Jodłowiec czy Dwaliszwili nie pomoże, bo poziom tych piłkarzy, niezgranych zresztą z innymi jest podobny do większości śląskich zawodników. To nie są indywidualności. Oczywiście jak błyśnie Mila czy Sobota to mogą w jednym meczu osiągnąć dobry wynik, ale w drugim pewnie wszystko zaprzepaszczą, bądź na odwrót. Poziom tej drużyny jest za niski na europejskie puchary. Dzisiaj możemy sobie porównać Wisłę Maaskanta z poprzedniego roku, dla której katastrofalny błąd Pareiki w drugim meczu na Cyprze oznaczał koniec sezonu. Tam wszystko było na Ligę Mistrzów kierowane i gotowe, nawet trybuny, choć był jakiś głupi z tym medialny problem. We Wrocławiu gotowy jest chyba tylko stadion, choć cuda w piłce się zdarzają, zwłaszcza ostatnio w tej komercyjnej i zupełnie zagubionej:-)

Libor
O mnie Libor

Mówią, że mam dobre serce:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości