Libor Libor
238
BLOG

Fascynacja piłką rodzi się na świeżym powietrzu!

Libor Libor Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Salonowe zainteresowanie piłkarskimi rozgrywkami organizowanymi przed PZPN nie słabnie. Dziwi mnie to trochę, choć bywało tak, że w sobotni wieczór nie rozstawałem się z tranzystorem, gdzie akurat nadawało Studio S13. Niestety przepoczwarzenie ustroju stopniowo zaczyna zbierać plony, a to co za komuny było piękne, zdrowe i fascynujące dzisiaj całkowicie zostało już zniszczone kosztem nabijania w butelkę "fascynatów" i zabierania z ich kieszeni często ostatnich groszy.

Gdzie zalewany jest fundament fascynacji? Otóż żadne zamiłowanie nie rodzi się ani w telewizji, ani w prasie ani też oczywiście w internecie. Ta miłość rodzi się na świeżym powietrzu wśród trawy, ptaków, drzew. Rodzi się w naszych nogach, rękach i przede wszystkim w głowach. Koordynacja ruchowa pozwala zakiełkować pięknemu uczuciu. I dopiero potem takie doznania ugruntowują się w nas, gdy widzimy jak gra Boniek, Deyna, Szarmach, Gorgoń czy Smolarek. Tutaj nie potrzeba wielkich szkoleń, tutaj potrzeba pasji nad pasjami, miłości nad miłościami, która wymusza na nas zadbanie o wygląd, pachnący i ujmujący:-) I każdy z nas może z tej pasji zrobić sposób na przeżycie tej ziemskiej niedoli.

Gdy dzisiaj widzę tych idiotów z kijkami na chodnikach, to mam wrażenie, że potrzebna im jest pomoc nie czynnosportowa, ale psychiatryczna:-) I tutaj jest zupełnie odwrotnie, bo to telewizja kreuje, sprzedaje produkt, a podatni na manipulację te badyle kupują nie myśląc w ogóle po co, na co i dlaczego. I na pewnym etapie taka czynność przeradza się w uzależnienie, jak alkoholizm, bo w głowach koduje się już, że muszę dzisiaj wyjść pochodzić choćby nie wiem co. I taki stan rzeczy często mylony jest z pasją, hobby.

To o czym piszę w dużej mierze dotyczy dzisiaj "fascynatów" naszą krajową piłką. Nie mogą już bez tego żyć, funkcjonować nieemocjonalnie. Oczywiście to może przechodzić z pokolenia na pokolenie, ale czy w przeszłości ojciec zabrał kogoś na stadion, żeby razem z nim pokopał piłeczkę czy też oglądał mecz za meczem i kazał dzieciakowi oglądać? A dzieciak oglądał i się z czasem przyzwycził, wciągnął i uzależnił.

To może być dzisiaj przyczyna tego, że nie zauważa się granicy tolerancji i nietolerancji piłkarskiej. Nie czuje się tych relacji, nie widzi się, gdzie fałsz, a gdzie rzeczywista pomyłka, bo nigdy samemu nie doznało się tego na boisku. Co innego też pokazuje telewizja, a co innego widzi się na własne oczy. Pokazuje się nam to, co chcemy zobaczyć, pod kątem prostym, a niestety realia boiskowe bardzo często widziane są z innej strony punktu widzenia. W telewizji nie widać dobrze, jak dany zespół jest przygotowany, jak ustawiony, jak wybiegany, jak rozgrzany. Na ekranie widzimy tylko automatykę, a jak coś wymknie się spod automatyki to komentatorzy zwyczajnie nie wiedzą co powiedzieć i zaraz próbują tuszować rzeczywistość..

Prawdziwa piłka nożna więc to ruch i zdrowie, a nie kapciowanie czy darcie się na młynie. Oczywiście kibic też ma swoją określoną misję, ale kibic, który nigdy nie kopnął piłki, nie zobaczy też prawidłowo zdobytej bramki:-) Dzisiaj trudno o autorytety piłkarskie, więc trzeba chyba cofnąć się do poprzedniego ustroju i tam ich szukać. Ale wcześniej trzeba pobiegać i pokopać. I jeżeli już się pobiega i pokopie, i puści się sobie młodego Latę, a potem znowu się wyjdzie na boisko i spróbuje tego Latę naśladować, to trudno mu będzie wrócić do dzisiejszej piłki. Będzie to po prostu niepojęte i nie do ogarnięcia, jakby z innej, prymitywnej planety. Będzie jak coś nieznanego i trudnego do zafascynowania. I skończy się to prawdopodobnie zupełną ignorancją i zobojętnieniem.

A jak to zmienić? Trzeba najpierw kopnąć z synkiem na boisku i zarażać! Potem są kolejne kroki fascynacji:-) Potem gdy załapie bakcyla to trzeba szukać odpowiedniej sekcji. Jeżeli sekcja ukierunkowana jest na automatyzm i szkolenie normami, dyrektywami to trzeba szukać innej sekcji. A jak już się znajdzie klub ukierunkowany na pasję, ambicję i zdyscyplinowanie, co nie będzie wcale łatwe, to życie dalej się potoczy. Nic nie tracimy, a zapewniamy dziecku ruch. I tak rodzi się prawdziwa fascynacja i tworzenie od podstaw idei.

Libor
O mnie Libor

Mówią, że mam dobre serce:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości